Mecz ligowy DMPM komentuje Irek Kaczmarek:
Wspaniałym widowiskiem uraczyli swych kibiców i kolegów kręglarze „Polonii” Leszno i „Czarnej Kuli” Poznań w meczu 6 kolejki męskiej ekstraklasy. Suchy wynik 7:1 dla zespołu z Leszna absolutnie nie oddaje tego, co się działo na kręgielni przy ulicy Strzeleckiej w Lesznie. A dramaturgią można by obdzielić kilka spotkań. Nic jednak w tym dziwnego, bowiem grały ze sobą dwie drużyny z grona zespołów nadających ton rozgrywkom ligowym.
O tym, że mecz będzie niezwykle wyrównany pokazał już występ pierwszych par zawodów. „Polonię” na otwarcie reprezentowali Mikołaj Piosik i Zygmunt Felenberg mając za przeciwników Macieja Krzyżostaniaka i Leszka Torkę. Początek meczu dla gości bowiem Leszek Torka pokonał 4:0 Zygmunta Felenberga przy wyniku w kręglach 581:548. Mimo dość wyraźnej wygranej Torki w kręglach i w pojedynkach nie był to jednostronny mecz i kto wie jakby potoczyły się losy tej konfrontacji, gdyba Fela goniący Leszka na pierwszym torze nie przegrał go 1 kręglem (148:149), kończąc grę trójką ze środka. Na pozostałych torach Leszek Torka był bardziej dokładny i wygrał zasłużenie. To, co na sąsiednich torach zademonstrowali Mikołaj Piosik i Maciej Krzyżostaniak można śmiało określić mianem dreszczowca. Pierwszy tor dla Piosika. Drugi dla Krzyżostaniaka i remis w kręglach (po 265). Tor trzeci znów dla gracza „Czarnej Kuli” różnicą 3 kręgli. Tor czwarty długo po myśli Piosika, ale Krzyżostaniak goni. Gdy Maciej skończył grę Mikołaj musiał zbić 2 kręgle z 3 stojących. Udało się i przy remisie 2:2 punkt dla „Polonii” po wygranej Piosika różnicą 1 kręgla (546:545). W meczu więc 1:1, ale 32 kręgle więcej po stronie „Czarnej Kuli”.
To był dopiero początek wielkich emocji. W drugim bloku zagrali: Jakub Majchrzak kontra Maciej Dokowicz i Marek Majer przeciwko Jarkowi Maćkowiakowi. W pierwszej parze otwarcie dla Dokowicza (2 kręgle różnicy), następne 2 tory dość wyraźnie dla zawodnika „Polonii” Leszno. Goście z Poznania przeprowadzają zmianę i Marcin Kuczejko wygrywa na ostatnim torze, ale na szczęście dla „Polonii” przewaga Jakuba Majchrzaka w kręglach była na tyle duża, że punkt przypadł gospodarzom meczu (2:2 oraz 535:507). W drugiej parze zaczęło się od wygranej Majera z Maćkowiakiem 147:146. Po 2 torach prowadził jednak gracz „Czarnej Kuli” różnicą 7 kręgli. Potem znów górą był Marek Majer z Leszna wygrywając tor trzeci różnicą 26 kręgli i tor czwarty po bardzo wyrównanej grze 5 kręglami. W tej konfrontacji 3:1 i 566:542 dla „Polonii” Leszno i gospodarze objęli prowadzenie 3:1 mając przewagę tylko 20 kręgli. Tak więc sprawa końcowego wyniku pozostawała nadal otwarta.
Blok trzeci to konfrontacje Jarosława Klechy z Leszkiem Żurczakiem i Roberta Glapiaka ze Zbyszkiem Jegłą. I znów oba pojedynki dostarczyły wielkich emocji. Jarosław Klecha z „Polonii” przegrał na pierwszym torze grę do pełnych, ale kiedy przegonił Żurczaka w zbiórkach mogło się wydawać, że tor ma wygrany. Piorunujący finisz Żurczaka (9, 9 i 5+3) dał jednak wygraną zawodnikowi z Poznania 147:138. Drugi tor także dla Leszka 127:124. Klecha jednak zdołał odwrócić losy tej potyczki i wygrywając kolejne 2 tory doprowadził do stanu 2:2, a że był bardziej skuteczny (520:512) punkt przypadł gospodarzom z Leszna. Bardzo ciekawy i stojący na dobrym poziomie był pojedynek Roberta Glapiaka ze Zbigniewem Jegłą. Z wysokiego „c” rozpoczął kapitan „Polonii” (153:133), ale odpowiedź Zbyszka Jegły na drugim torze była podobna (154:138). Tor trzeci znów dla Glapiaka (140:127). Na ostatnim torze obaj zawodnicy zagrali identycznie (87+43) czyli po 130 kręgli i ta konfrontacja zakończyła się sukcesem Roberta Glapiaka z „Polonii” Leszno 2,5:1,5 (561:544).

od lewej: Zbigniew Jegła (Czarna Kula) kontra Robert Glapiak (Polonia 1912)
Końcowy wynik meczu to 7:1 dla „Polonii” Leszno przy zaledwie 45 kręglach różnicy (3276:3231). Więcej takich spotkań, które na pewno są bardziej emocjonujące niż wiele meczy piłkarskich. W „Polonii” Leszno nie zagrał tym razem lekko kontuzjowany Przemysław Grzybowski. W trakcie gry miały niestety miejsce krótkie przerwy techniczne, które chyba nie wpłynęły na wynik końcowy, niemniej jednak mogły nieco wytrącić z rytmu grających zawodników.